You are currently viewing Wirtualna Asystentko – uważaj na toksycznych klientów!

Wirtualna Asystentko – uważaj na toksycznych klientów!

Sekrety postów z grupy dla wirtualnych asystentek (WA)

Bardzo lubię grupy dla WA. Jest ich kilka. Służą głównie do ogłoszeń: szukam wirtualnej asystentki/szukam pracy jako WA, ale też do wymiany doświadczeń, pytań jak coś zrobić, jakie narzędzie polecacie, czy jaki kurs z tego, czy tego.

Jest jedna grupa zrzeszająca tylko same wirtualne asystentki (a przynajmniej taką mamy nadzieję). Czyli nie ma na niej przedsiębiorców, którzy szukają, lub współpracują z „WA”. (no, chyba że ktoś „udaje”, że jest WA, by dostać się do grupy – ale … nie bądźmy dziećmi 🙂 ).

W grupie inne wirtualne asystentki Cię zrozumieją

Dlaczego lubię grupy? Większość moich znajomych, rodziny nie do końca rozumie to, co robię, jak pracuję…

Tam czuję się jak u siebie. Mamy swoje problemy, wspieramy się, doradzamy. 

Też masz takie grupy? Gdzie możesz swobodnie „wylać” z siebie co czujesz? 

I właśnie w ciągu ostatniego miesiąca przeczytałam (a wcześniej dowiedziałam się osobiście) o różnych przykrych sytuacjach z klientami.

Dwa oblicza klienta w sieci

To jest praca online. Tu potencjalnego klienta poznajemy albo pisząc z nim np. maile, rozmawiając przez telefon lub przez zooma (ja preferuję ostatnią formę)

Zauważyłam, że obraz danego przedsiębiorcy kreowany w świecie online a rzeczywistość, to 2 różne bajki. Ale jakie 2 różne! 

Jak bardzo można „sparzyć się” na współpracy z przedsiębiorcą, a przecież każdy z nas jest Przedsiębiorcą i osobą dorosłą. Dlaczego więc nie traktujemy siebie jak partnerów do rozmowy?

Dlaczego wirtualna asystentka, traktowana jest często jako „asystentka”, czyli z góry? Jak osoba, która się nie zna na niczym?

Wirtualne Asystentki stale inwestują w swój rozwój!

Uświadomię Cię może, że dobre wirtualne asystentki cały czas inwestują czas i pieniądze we własny rozwój. Podnoszą stawki, bądź nie przyjmują nowych klientów, bo mają ich dużo. 

Dlaczego więc traktuje się WA jako osoby, którym można np. nie zapłacić za usługę…, zwodzić z zamiarem zapłaty, a ostatecznie w ogóle nie zapłacić, bo się potem okazuje, że firma ma długi i nie płaci też innym podwykonawcom. 

Najpierw zapłata, potem usługa

Nie wiem, czy pamiętasz, ale mi w lutym też pewna Pani, którą miałam w znajomych na FB nie zapłaciła za wykonaną usługę, dwa razy prosiłam o dane do faktury, po czym mnie zablokowała na messenger. Szkoda mi czasu i nerwów, by walczyć o swoje. Moja wina po części, bo nie podpisałam umowy i nie pobrałam należności „z góry”, ale, że był to research, to stwierdzałam, że rozliczymy się po pracy. 

Dlatego teraz, zanim usiądę do zadania dla nowego klienta – najpierw czekam na przelew.

I to też ostatnio BARDZO zdziwiło nowego klienta. Ale jak to? Dlaczego ? To w Polsce taki zwyczaj? 

Może nie zwyczaj, ale taką mam zasadę. I może nie wszędzie płacisz przed, bo np. płacisz po zrobieniu strony www, płacisz po sesji fotograficznej, ale u wirtualnych asystentek z reguły płacisz z góry. 

Nieprzyjemności ….

Kolejna sprawa – jeżeli wirtualna asystentka chce rozwiązać umowę, często spotyka się z nieprzyjemnościami ze strony klienta. Ale powiedź mi – czy taka współpraca ma dalej sens? Jeżeli któraś ze stron chce rozwiązać umowę, to ma ku temu powód. 

Dlaczego więc klient,  potrafi nagrywać w NOCY dziesiątki wiadomości, w których wyzywa od pustaków, nieuków itp. Nie potrafi przyjąć, że kończymy współpracę i nawet Ci nie policzę za ten tydzień pracy (moja strata, szkoda nerwów)? 

Dlaczego sugeruje sesję u psychologa? Jakim prawem ja się pytam? 

Wydaje mi się, że jesteśmy dorośli i jeżeli ktoś chce zakończyć współpracę, czy natychmiast, czy z zachowaniem terminu podanego w umowie, to rozstajemy się jak dorośli ludzie. Bez „skakania sobie do gardeł”. 

Ja niestety coraz częściej czytam o nieprzyjemnościach podczas rozwiązywania umowy, albo np. oczerniania w sieci wirtualnej asystentki. 

Zastraszanie, szantaż, wydzwanianie o różnych porach. “Nietrzymanie się” umowy. 

“Jakiś czas temu współpracowałam z osobą prowadzącą mentoring. Wydawać by się mogło, że taka osoba jest poukładana, konkretna, solidna, uczciwa. Nic bardziej mylnego. Na szczęście ta współpraca nie trwała długo, gdyż szybko zorientowałam się, że jest to osoba toksyczna i wykorzystująca ludzi do cna. Gdy poinformowałam o zakończeniu współpracy (za którą nie dostałam wynagrodzenia) zaczął się trwający ok. 10 dni koszmar. Różne stany emocjonalne klientki, szantaże, prośby, groźby, straszenie policją, ciągłe maile, smsy, oskarżenia. Swoją pracę wykonywałam sumiennie. Już po kilku dniach diametralnie zmienił się zakres obowiązków, ciągle dochodziły nowe zadania, nieustalone wcześniej. Tak, mogłam odmawiać, chyba miałam zbyt miękkie serce. Na szczęście szybko zorientowałam się, że ta osoba nie tylko mnie tak wykorzystała… Zostałam bez wynagrodzenia, zostałam oczerniona, zarzucono mi niewywiązanie się z zadania (bo każde nowe obowiązki nie pozwalały mi wykonać tego, na co się wstępnie umawiałam), ale na szczęście odzyskałam spokój i kolejne doświadczenie”

Maria (imię zmienione na prośbę koleżanki z branży)

Idealny tata, mama, mąż, przedsiębiorca … 

I to jest przykre co napisałam wyżej. A to i tak nie wszystko. Bo nie chcę by osoby, być może z mojej sieci skojarzyły sytuacje, że to ich dotyczy. 

Bo w sieci obraz ich marki jest idealny. 

Idealny tata, mama, mąż, przedsiębiorca … 

Szkoda, że to złudne. 

Sama nie doświadczyłam przykrych sytuacji, ale moje bliskie koleżanki z branży tak. I to o ich przypadkach jest ten artykuł. 

Cieszę się, że nie trafiłam na toksycznego klienta i kiedy czuję, że mogą być problemy ze współpracy, nie podejmuję się jej. Jak na razie miałam nosa. 

A te współprace, gdzie nie do końca się dogadywałam – na szczęście zostały zakończone w „normalny” sposób. 

Wiem jedno – taki klient potrafi psychicznie zniszczyć człowieka, może podciąć skrzydła, albo spowodować obawę i strach przed nawiązywaniem współpracy z kolejnym klientem, a w najgorszym przypadku – wpędzić w depresję. 

Miałaś_eś podobną sytuację ? Dasz jakieś rady ? Tutaj skomentuj.

Znasz mój e-book Jak zostałam Wszechogarniaczką biznesu online?

To moja historia, która pokazuje prawdziwe oblicze wirtualnej asysty, jakie poznałam w trakcie budowania swojego biznesu. Od przyziemnego etatu do Wszechogarniaczki biznesu online!

Czy jest możliwe zbudowanie rozpoznawalnej marki w mniej niż 2 lata? Tak! Jestem tego żywym przykładem.

Jak zostałam Wszechogarniaczką biznesu online EBOOK

Dodaj komentarz